piątek, 21 sierpnia 2015

Makijaż biznesowy Patrycji :)



Cześć!


           U mnie czas na zmiany. Wielkie i bardzo przyjemne (mam nadzieję!) zmiany :) Ale o tym opowiem Wam w następnym poście. Dziś chciałabym zaprezentować wynik bardzo przyjemnych odwiedzin. Paulina i Patrycja przyjechały do mnie w związku z moim już rozpoczętym urlopem (trzecim w te wakacje jakby nie patrzeć). Na początku planowałam zrobić Patrycji makijaż ślubny, ale gdy zobaczyłam tą piękną jesienną urodę i idealnie elegancką, zieloną sukienkę po prostu nie mogłam tego nie wykorzystać! Postanowiłam więc pokazać Wam makijaż biznesowy dla takiego typu urody. Makijaż jaki stosujemy do pracy ma kojarzyć się z elegancką Panią prezes, ze spotkaniem biznesowym, klasą i stylem. Patrycja bardzo lubi taki elegancki styl, czerwone paznokcie i bordo na ustach więc spodobał jej się wynik naszej pracy. Tym jednak razem z mocnych akcentów zrezygnowałam ale przy następnym spotkaniu wyczarujemy coś prosto na czerwony dywan ;)

Nie przeciągając prezentuje Wam zdjęcia Patrycji w makijażu biznesowym:












Następna w kolejce "pod pędzel" była Paulina i oczywiście nie zapomniałam o niej, ale żeby nie zawalać Was dziś zdjęciami zostawię sobie jej makijaż wieczorowy na inną okazję :)



Buziaki
Luella

P.S. Nie zapomnijcie TU do mnie zaglądać :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Letni makijaż Pauliny.

Cześć :)




            Z czym kojarzy Wam się lato? Z upałami? Z urlopami? Mi osobiście kojarzy się z delikatnością, z luźnymi ubraniami, z brakiem makijażu, z biwakami, z jeziorami, z ogniskami, z tym wszechobecnym luzem. Dlatego też makijaż, który zrobiłam Pauli jest delikatny, stonowany, pasujący tak samo na spacer po plaży jak i spotkanie ze znajomymi.
         
            Według skróconej analizy kolorystycznej Paulina jest typem południowej zimy. Oczy podkreśliłam jej złotem i brązowo-bordowymi cieniami a dolną powiekę wykończyłam zielenią wpadającą w oliwkę, cerę tylko rozświetliłam, usta wyrównałam kredką i wypełniłam pomadką w odcieniu różu. Brwi ma naturalnie tak piękne i gęste, że tylko delikatnie je podkreśliłam. Ja jestem zadowolona z efektu, a Ty?









Kocham lato i kocham wieczorne letnie spacery. Właśnie dlatego zostawiam Wam zdjęcie letniego ogniska i idę z mężem na długi spacer <3




Zaglądajcie na Fejsa i Insta 
Luella


czwartek, 13 sierpnia 2015

Analiza kolorystyczna - co i jak :)

Cześć dziewczyny :)

źródło


       Każdej z Nas zdarzyło się zrobić makijaż w pięknych kolorach i stwierdzić, że wyglądamy w nim blado, każda z Nas ma pewnie też taką część garderoby, w której wygląda świeżo i promiennie niezależnie od stopnia zmęczenia. Dlaczego tak jest? To proste - barwy oddziałują na siebie! Uczyłyście się pewnie o tym na plastyce, a jeśli nie to postaram się Wam to wszystko prosto przedstawić :)

Analiza kolorystyczna ma za zadanie znaleźć taką paletę barw, która będzie w pełni współgrała z Twoim indywidualnym odcieniem skóry, włosów i oczu. Nie mogę tego zrobić tutaj dla każdej z Was, to nierealne. Mogę jednak uogólnić tą zasadę i przedstawić najbardziej popularny podział na 4 typy urody: wiosnę, lato, jesień i zimę. Te cztery typy dzielimy na ciepłe (wiosna i jesień) oraz zimne (lato i zima). Ciepła jesień, zimne lato? Tak, tak właśnie jest. Dlaczego? Spójrzcie za okno. Klimat może i jest aż nadto ciepły ale zwróćmy uwagę na barwy - żółte odcienie wysuszonej trawy czy jasny błękit nieba oba jednakowo przygaszone, chłodne. A co znajdziemy za oknem jesienią? Czerwień i pomarańcz liści, mnóstwo brązów i ciemną przytulną zieleń.

Zacznijmy więc analizę. Pierwszym krokiem jest całkowity demakijaż i związanie włosów (chcemy widzieć głównie te przy nasadzie, o naturalnym odcieniu). Teraz stań w naturalnym świetle i w lustrze oceń kolor swojej cery (jasna, śniada, ciemna a może dodatkowo zaczerwieniona), kolor swoich oczu oraz odcień białka oka (śnieżno białe czy mleczne), kolor włosów, warg, znamion i piegów. Teraz zastanów się jak się opalasz? Robisz się szybko czerwona czy może łapiesz piękną brązową opaleniznę? Zastanów się czy Twoje odpowiedzi pasują do barw ciepłych czy zimnych. Teraz wybierz ubrania bądź szmatki w barwach pory roku, która najbardziej pasuje odcieniami do Twoich indywidualnych kolorów. Przyłóż je do twarzy. Worki pod oczami są bardziej widoczne czy zniknęły? Cera zrobiła się sina czy bardziej promienna? Sprawdź tak jak najwięcej kolorów, a ja pomogę Ci opisem 4 typów, do których może uda Ci się przypasować siebie :)


WIOSNA

Pani Wiosna ma raczej bladą cerę, czasem wpadającą w morele, zdarzają się skłonności do zaczerwienień (u mnie aż nadto tych skłonności) bądź jasnych piegów. Tęczówka oka często oddzielona jest ciemniejszą obwódką i ma kolor niebieski, zielony bądź jasnobrązowy. Włosy od bardzo jasnego blondu do jasnego brązu, usta zaś delikatne, morelowe. Taki typ urody mają np. Julia Roberts i Julia Pietrucha.

Źródło
Źródło
Jeżeli jesteś Wiosną powinnaś postawić na ciepłe, intensywne barwy z domieszką beżu. Przyszłe Panny Młode powinny zwrócić uwagę, żeby ich suknia nie była śnieżnobiała bo będą w niej wyglądać na chore, lepiej sprawdzi się odcień ivory bądź ecru. Makijaż powinien być delikatny, jasny w odcieniach brązu, oliwki, turkusu. Róż najlepiej morelowy lub z domieszką złota. Twoja paleta barw wygląda mniej więcej tak:
Źródło


LATO

Jest to typ chłodny, Lato ma cerę porcelanową z delikatnymi naczynkami, o chłodnym niebieskawym bądź różowawym odcieniu. Zdarza się cera oliwkowa, czasami z szarobrunatnymi piegami. Oczy niebieskie, brązowe bądź szare a włosy popielate blondy bądź brązy z mysimi refleksami, jakby spłowiałe od słońca. Przykładami dla tego typu jest Natasza Urbańska czy Cameron Diaz.


Źródło
Źródło
Lato to kobiety, które źle wyglądają w czerni, więc jeżeli chcą się wyszczuplić powinny używać do tego granatów bądź ciemnych grafitów :) Najlepiej prezentować się będą w pastelach i szarościach, intensywne barwy do nich nie pasują ale mogą pozwolić sobie na czerwienie a nawet fiolety na ustach. Jeśli zaś chodzi o oczy mają pełne pole do popisu byleby tylko barwy były stonowane i chłodne. Najważniejszy w makijażu Lata jest róż, który powinien być łososiowy bądź chłodny beżowy.

Źródło


JESIEŃ

Przez długi czas byłam przekonana, że należę do tego typu urody. Nie myliłam się całkowicie bo mam część cech Jesieni. No własnie, jakie cechy ma Pani Jesień? Jasną lub brzoskwiniową cerę, bardzo często z piegami, która bardzo słabo się opala głównie na czerwono. Włosy kasztanowe, rude bądź brązowe z miedzianymi refleksami, oczy zaś zielone, miodowe bądź brązowe. Taki typ urody posiadają m.in. Jennifer Lopez czy Kaja Paschalska.


Źródło
Źródło

Pani Jesień powinna się ubierać w kolory ziemi (ciemna czekolada, rdza, karmel, kakao, ciemna stonowana zieleń), które podkreślą jej tajemniczość i eteryczność. Podkład nie powinien ukrywać piegów, które dodają kobietom najwięcej uroku, róż powinien być raczej rdzawy bądź wpadający w ciepły brąz. Na powiekach mogą pojawić się turkusy, butelkowa zieleń i mnóstwo złota, usta mogą być morelowe, naturalne bądź w rdzawej czerwieni :)

Źródło


ZIMA

Pani Zima ma dwa typy - Królewny Śnieżki i Południowy. Typ pierwszy ma bardzo bladą wręcz porcelanową cerę, typ drugi oliwkową, opaloną. Włosy zimy są czarne bądź ciemnobrązowe, oczy także mają bardzo ciemny i wyrazisty kolor, usta zaś są albo bardzo blade albo wyraziście czerwone, Dwiema przedstawicielkami tego typu urody są Marta Żmuda-Trzebiatowska oraz Audrey Toutou.

Źródło
Źródło

Jest to jedyny typ kolorystyczny dobrze wyglądający w czystej, śnieżnej bieli. Kobiety o typ typie urody ślicznie wyglądają w mocnych kontrastowych barwach, np. czerń, czerwień, biel, granat. Odnosi się to także do makijażu, mocne usta czy intensywne barwy na powiekach w tym przypadku sprawdzają się idealnie. Jednakże podkład i róż powinny być stonowane, ledwo widoczne.

Źródło



        Pamiętajmy jednak, że jest to uproszczona analiza sprowadzająca Nas tylko do 4 typów (a w pogłębionej jest ich aż 12) nie powinnyśmy w 100% trzymać się tylko tych barw z "naszej" palety. Pewne jest, że każda z Nas różni się od innych i nie możemy wrzucić się tylko do jednego tylko worka. Ja mimo, że jestem wiosną nie czuje się dobrze w niebieskim bądź jakichkolwiek odcieniach żółtego i tylko czasem używam tych barw przy makijażu, za to w szarościach wyglądam bardzo dobrze choć nie pasują do mojego typu. Ta skrócona analiza ma na celu pomóc Wam znaleźć dobrą drogę a nie wyznaczać ją bezkompromisowo :) Gdyby jednak mimo moich opisów nie udało Wam się dopasować do żadnego typu ten test zrobi to za Was :)

Powodzenia 
Luella



sobota, 8 sierpnia 2015

Jedyny taki dzień.

Cześć.


     Jak tylko zobaczyłam zdjęcia od Roses for her wiedziałam, że muszę je Wam pokazać ale nie mogłam tego zrobić ot tak po prostu bez żadnego wstępu, opisu, wytłumaczenia. Są to zdjęcia pokazujące najważniejszy i najszczęśliwszy (jak do tej pory) dzień mojego życia. Dzień mojego ślubu. Ale od początku... Jak to się zaczęło? Nijak :) Przez 5 lat mieszkaliśmy z moim K niecałe 5 minut drogi od siebie spacerkiem. Przez 5 lat nie spotkaliśmy się ani razu, a nawet jeśli, to żadne z nas nie zwróciło na to drugie najmniejszej uwagi. Aż to późnego lata 4 lata temu, gdy zaczęliśmy się zauważać, wpadliśmy na siebie na imprezie (z czego zdałam sobie sprawę po dość długim czasie) a w Jego ręce wpadł aparat z moimi zdjęciami i... postanowił mnie poznać. Nie przyszło mu to jednak łatwo bo nie lubię randek w ciemno. Nie, nie i jeszcze raz nie! Chodził więc tak przez parę tygodni i próbował z każdej strony aż w końcu mu się udało :) Nie było jednak miłości od pierwszego wejrzenia, nie było motylków i amora ale z dnia na dzień poznawaliśmy się lepiej i lepiej a po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że nie chcemy bez siebie żyć, że to chyba miłość (ale tego ile razy kłóciliśmy się w pierwszych miesiącach nie da się zliczyć). Ciągle sprawdzaliśmy, któremu z Nas uda się podporządkować sobie tą drugą osobę. Nie udało się ale nauczyliśmy się co to takiego kompromis :) Opanowaliśmy ten temat do perfekcji a już rok później z dumą nosiłam pierścionek zaręczynowy! Następnie przyszło wspólne mieszkanie a ostatnio weszliśmy w kolejny etap tego jakże burzliwego a jednocześnie szczęśliwego związku a mianowicie jak się domyślacie wzięliśmy ślub <3



Przez cały tydzień przed ślubem sprawdzałam prognozę pogody. I co widziałam? Deszcz, wiatr, zimno, deszcz. Pan Mąż kupił biały parasol, tak na wszelki wypadek... Stres przed maturą, przed egzaminem na prawo jazdy? To nic, drobnostka w porównaniu ze stresem przed ślubem, przed związaniem się z jedną konkretną osobą na całe życie, przed stworzeniem rodziny, ale chyba głównie dla mnie przed zorganizowaniem imprezy, która ma się wszystkim podobać. Kulminacje emocji miałam w wieczór przed ślubem, kiedy po męczącym dniu całym poświęconym na dekoracje sali, kościoła i auta (tak, uparłam się, że będę przy WSZYSTKIM pomagać- nigdy tego nie róbcie!) wpadłam w ramiona K z wielkim płaczem. Przez tyle miesięcy denerwowałam się żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, że gdy sobie uświadomiłam, że jest piękniej niż chciałam, że nie było po co się denerwować wszystko ze mnie opadło, a dokładniej mówiąc wyciekło kanalikami łzowymi. W dzień ślubu obudziłam się całkowicie spokojna i w wyśmienitym nastroju, nie straszna już mi była ulewa i chłód (której ostatecznie nie było, tylko lekka mżawka ochłodziła Nas podczas życzeń) :) Zaraz po śniadaniu obudziłam całą rodzinkę i pojechałam robić się na bóstwo i nawet, gdy wszystko się opóźniło jakoś mnie to nie ruszyło. Za to Pan Mąż stresował się za Nas dwoje (myślę, że bez kielicha się nie obyło)! Widać było Jego napięte do ostatniej granicy nerwy, gdy przyjechał do mnie na błogosławieństwo, na szczęście było dużo śmiechu i spoconych rzęs :) Jeśli zaś chodzi o ceremonie w kościele to pamiętam tylko, że byłam zachwycona oprawą muzyczną a wszystko odbyło się spokojnie i z jedną tylko małą wpadką, o której nawet nie warto pisać. Sale weselną mieliśmy oddaloną o ponad pół godziny drogi od kościoła ale co tam, czego nie robi się dla pięknej scenerii. Dojeżdżając na sale zaczęłam się denerwować. Czym? Pierwszym tańcem oczywiście! Nie mieliśmy lekcji, znajoma pomogła nam tylko opracować choreografię a reszty uczyliśmy się sami w domu. A to był walc i to z figurami i z przejściami (byłam wręcz przekonana, że skończy się pomyłką i śmiechem). Na całe szczęście czułam się na tyle swobodnie wśród naszych rodzin i przyjaciół, że gdy już wyszliśmy na parkiet całe emocje opadły a muzyka sama mnie niosła, musiałam tylko przed każdym przejściem mówić Panu Mężowi co ma robić bo... zapomniał :) Mimo wszystko walc był piękny, tak jak i całe wesele, które łączyło zamiłowanie K do tradycji i rodziny i moją indywidualność. Była biesiada, był wiejski stół z bimbrem dziadka, były zabawy ale był też rock'n'roll, ankieta zamiast księgi gości i bańki mydlane :)

Co jakiś czas oboje wzdychamy i mówimy, że chcemy tę noc jeszcze raz...























Wiem, że pewnie dla Was jest tutaj za dużo tych zdjęć ale i tak długo zeszło mi z wybieraniem bo chciałam pokazać Wam dokładnie wszystkie! Ale spokojnie, spokojnie jeszcze czeka Was post ze zdjęciami z pleneru... ale to za jakiś czas :)

Miłego wieczoru i zapraszam na Facebooka.
Luella