niedziela, 1 czerwca 2014

Peelingujemy ;)

Hejka :)

No i po egzaminach :) Zdane! Powiedziałabym, że wracam do rzeczywistości ale to nie jest takie proste bo już 10 czerwca licencjat więc... brakuje mi znów czasu :( Ale wczoraj zrobiłam sobie całodniowy odpoczynek od nauki. Rano byłam na wielkim puszczaniu baniek mydlanych na Starym Rynku w Poznaniu (napiszę o tym osobny post), później oglądałam szybowce na jakimś dniu dziecka pod Poznaniem (zatrzymaliśmy się tam tylko na watę cukrową) a wieczorem grill na działce z plewieniem ogródka. Dziś także skończyło się leniwie i dlatego dopiero teraz napiszę Wam obiecany na Facebook'u post o peelingu naturalnym.

Wybrałam mój ulubiony czyli antycellulitowy peeling kawowy :)
 
Skąd pomysł na zrobienie pilingu z kawą? Podpowiedziała mi to moja mama :) Zapewne wyczytała to w jakiejś gazecie albo na jakimś blogu. Tak czy siak udało jej się mnie namówić na wykorzystanie kawy w ten sposób i no cóż... Nie mogę przestać! :)

Zacznijmy jednak od początku, czyli od stworzenia naszego mazidła.

Składniki na jedną "porcje":
- pół szklanki kawy mielonej
- trochę żelu pod prysznic (tak na oko ;p)
- kilka łyżeczek olejku arganowego bądź innego
- łyżeczka cynamonu (opcjonalnie dla osób bez naczynek na nogach)


Całość mieszamy aż do powstania "papki"



Taki peeling możemy nałożyć jak maskę na uda i pośladki w miejscach najbardziej problematycznych i zostawić na 15 min, następnie zwilżamy ręce i pilingujemy :)


Słyszałam, że można po prostu zagotować kawę z niewielką ilością wody (tylko 1 cm ponad powierzchnie kawy) i działanie jest takie samo ale ja mam wysuszoną skórę nóg więc bez olejku się nie obejdzie i zwykle nie mam czasu czekać aż zagotowana kawa wystygnie :)


Co dzięki temu osiągniemy?

Niesamowicie gładką i cudownie jędrną skórę! Po pierwszej próbie zdarłam sobie skórę na dłoniach ale warto było bo gdy zobaczyłam i dotknęłam swój tyłek to przeżyłam szok (tak wiem, dziwnie to brzmi ale ten efekt jest genialny!) :) Skóra jest tak miła w dotyku, że nie ma się ochoty zakładać spodni ;p

Jest jednak minus takiego peelingu - brudna łazienka gwarantowana ;) Dlatego najlepiej wykonywać go pod prysznicem bo można wszystko dokładnie spłukać i nikt nie marudzi "nasz biały dywanik ma brązowe kropki..." (taaaak... to słyszę od narzeczonego) ;p

Taki miły zabieg możemy powtarzać nawet co 2 dni a jak się zrobi na prawdę ciepło biec na plażę ;)

...

No to skoro już napisałam to idę zrobić sobie peeling i obejrzeć Królewnę Śnieżkę :*
Buziaki
Luella

Zapraszam na Facebook'a




2 komentarze:

  1. Moja siostra bardzo lubi takie peelingi, mnie takie domowe tworzenie jakoś średnio kusi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez kiedyś nie lubiłam się bawić w takie rzeczy :) może i Ty się kiedyś do tego przekonasz ;)

      Usuń