sobota, 29 marca 2014

Kilka odsłon Izy :)

Hej, hej :)


Witam Was wielkim uśmiechem w ten słoneczny dzień :) Coś pięknego tym bardziej, że mam wolne! Ale nie, nie bycze się na działeczce (choć taki był pierwotny plan). Robię wiosenne porządki i miejsce w szafach dla brata bo za tydzień się wprowadza :) On to potrafi człowiekowi przewrócić życie do góry nogami z dnia na dzień! Ale cieszę się bo i tak jeden pokój stał pusty w mieszkanku i będzie weselej. A przy okazji wielkich zmian poszłam do fryzjera i wyszłam z włosami do ramion :) Na lato w sam raz!

Czekając na zdjęcia makijaży, które jeszcze do mnie nie dotarły pokażę Wam moją starszą siostrę w kilku makijażowych odsłonach :)

Zacznijmy od Panny Młodej. Zastanawiacie się czemu tak ciemne kolory? Bo mamy XXI wiek :) A po za tym to jest moja interpretacja z zajęć na uczelni.




Następny makijaż jest bardziej wiosenny, zrobiony na uroczystość rodzinną.


Kolejna odsłona to dzienny smoky eyes w odcieniach brązu i beżu także wykonywany na uczelni :)


A na koniec zapowiedź sesji studyjnej w stylu miejskim. Delikatny cień, kreska i podkreślone usta :)



Która 'wersja' Izy podoba się Wam najbardziej? :)


Udanej soboty Kochani :*
Luella






wtorek, 25 marca 2014

Pędzel do różu + makijaż do sesji "miejskiej" :)

Cześć :)

Już prawie połowa tygodnia, już prawie blisko weekendu, już prawie ładna pogoda! :) Jak widać dziś jestem nastawiona bardzo pozytywnie do otaczającego mnie świata mimo niewyspania i deszczu za oknem! Jakoś wszystko powoli układa się w tą lepszą całość, a ja zbieram energię na dalsze działania. W planach na ten tydzień nowy telewizor, wiosenne porządki w szafie + zakupy, zmiana fryzury i nauka charakteryzacji :) A i może jeszcze wypad na rolki albo rower?

A z czym przychodzę do Was? Z nowym nabytkiem, czyli pędzlem do różu zakupionym w Avon'ie. Kosztował mnie coś około 20 zł i już wiem, że będzie mi dobrze służył :)


Jako, że lubię kosmetyki Avon i jakiś czas temu sprawdził mi się pędzel do cieni od nich postanowiłam zamówić brakujący mi akurat pędzel skośny do różu i już jestem bardzo zadowolona :) Włosie jest miękkie i równe przez co przyjemnie i wygodnie nakłada się sprasowany(!)* róż na policzek nie robiąc plam. Przy myciu na szczęście także nic nie wypada, nie odkształca się i nie niszczy. A z zalet czysto estetycznych bardzo podoba mi się jego wygląd i to, że napis się nie ściera. Z czystym sumieniem mogę go polecić każdemu.

*- przy różach sypkich, mocno napigmentowanych skośne pędzle raczej się nie sprawdzają.




A teraz przejdźmy do zeszłorocznych, wykopanych z powodu kolejnego spotkania z Julią zdjęć Ali z sesji 'miejskiej'. Zdjęcia robione były jesienią w Poznaniu przy Starym Rynku, więc makijaż inspirowany ceglastą czerwienią starych kamienic. Mam nadzieję, że spodoba się Wam nasza wspólna praca :)







To na tyle dzisiaj, więc z bardzo optymistycznym nastawieniem do świata czule się z Wami żegnam :*
Luella


Zapraszam na Fan Page



sobota, 22 marca 2014

Dawno, dawno temu... czyli jak to wyglądało kiedyś!

Cześć Wam!


Niesamowite jak ten czas szybko leci.
Dopadłam się do starych płyt bo nowości tyle, że nie mam czasu aparatu podłączyć pod komputer (ale obiecuję zajmę się tym po weekendzie) :) Jak to zwykle bywa, człowiek po obejrzeniu swoich starych zdjęć myśli "a może by wrócić do tego koloru", "a może znów grzywka", "a może, a może, a może..." :)

To co z tą grzywką? :)

Jak zdążyłyście zapewne już zauważyć postanowiłam pokazać Wam jak to wszystko u mnie wyglądało kiedyś (a dokładnie 3 lata temu na "sesji" u majron)! Całe to malowanie i "sesje" były dla mnie tylko zabawą dla zabicia czasu, przyjemnym czasem spędzonym z przyjaciółką. A teraz? Teraz z makijażem wiąże swoją przyszłość a przy sesjach fotograficznych chcę pracować (ale nie pozować, nie profesjonalnie przynajmniej) :) A kiedy to wszystko tak naprawdę się zaczęło? Jeszcze w podstawówce, gdy zamykałam się w łazience z mamusiną paletką do makijażu i tworzyłam, tworzyłam i tworzyłam. Potrafiłam tak godzinami <3
Myślę, że jeszcze kiedyś cofniemy się tak w przeszłość bo przede mną wiele zdjęć do przejrzenia ale dziś wróćmy już do tego jednego zimowego wieczoru :*







Jakie macie plany na weekend? Bo ja dziś uczelnia (2 nowe makijaże), za chwilę nocka w pracy, jutro zaliczenie z farmakognozji a później sesja z Julią (i będą 3 nowe makijaże?) :*

Buziaki
Luella

Zapraszam na FanPage! :*

środa, 19 marca 2014

Mydełko + wiosenny makijaż ;)

Hej!


Dziś kilka słów o mydełku, które przyjechało do mnie z hotelu w Tajlandii i bardzo żałuje, że nie zaczęłam go używać już zimą bo jest po prostu rewelacyjne! Jest to mydełko z oliwą z oliwek firmy Damana Organic i chętnie bym kupiła zapas na cały rok ale niestety nie jest dostępne w sprzedaży :(

Mydełko ma 30g i jest kwadratowe, co na początku ciut mnie drażniło przy użytkowaniu ale dzięki efektom przestałam zwracać na to uwagę :) Jeszcze jednym minusem do którego szybko się przyzwyczaiłam jest zapach. Jestem zwolenniczką owocowych mydeł a tutaj mamy zapach oliwki a nawet ciut czegoś aptecznego. Szkoda...




A teraz przejdźmy do reultatów. Mydło cudownie nawilża i odżywia, moja zwykle przesuszona skóra dłoni po użyciu jest gładka i bardzo delikatna. A do tego podczas użytkowania okazało się, że także delikatnie peelinguje. Zawiera jakieś mikro drobinki, nie widoczne gołym okiem ale wyczuwalne przy użyciu, które w bardzo delikatny sposób pozbywają się suchych skórek :) Przez pewien czas zastanawiałam się nad stosowaniem go na moje wiecznie wysuszone łydki ale daje tak fajne efekty na dłoniach, że szkoda mi je marnować, z nogami poradzą sobie moje nowe balsamy mam nadzieję :)


Miała któraś z Was styczność już z tą firmą? Stosowałyście jakieś inne ich kosmetyki?


A dziś mam dla Was jeszcze makijaż na te wietrzne dni :)



Czekamy teraz na poprawę pogody :)
Buziaki
Luella



Zapraszam na Fan Page !



niedziela, 16 marca 2014

Makijaż dzienny.

Cześć Wam!

Przepraszam, przepraszam, przepraszam za nieobecność :( W pracy byłam od czwartku (tak, ponad 48 godzin pracowałam) a wcześniej ciągle nadgodziny... Musiałam nadrobić po chorobie. Ale już jestem i przygotowałam coś o co prosiła majron :*

 !!Z okazji 22. urodzin jeszcze raz wszystkiego najlepszego i w ogóle 100 lat i dużo wszystkiego!!

A dziś makijaż dzienny krok po kroku właśnie dla mojej przyszłej Pani architekt o zielonych oczach :)
No to zaczynamy :)


Jak już mamy ogarniętą twarz - baza, fluid, korektor, puder i róż (wszystko delikatne) to zabieramy się za oczy. I tutaj działamy tym razem cieniami firmy Hean, które kiedyś dostałam jak pracowałam w drogerii, miały być próbnikiem w sklepie ale u mnie się bardziej przydadzą :)


Starałam się użyć jak najmniejszej ilości zestawów cieni i skończyło się na 2. Nr 318 i 320 :)
Najpierw na górną powiekę ruchomą aż do załamania nakładamy jasny beżowy cień.


Następnie w wewnętrznym kąciku nakładamy najjaśniejszy cień żeby rozjaśnić spojrzenie.


Trzecim krokiem jest ciemny cień z zewnętrznej strony rozcierany delikatnie po za część ruchomą powieki.


Po czwarte nakładamy zielony cień w zgięciu powieki i rozcieramy.


A na koniec fioletowy cień na linii dolnych rzęs.


Teraz tusz do rzęs, żel na brwi, błyszczyk na usta i mamy pierwszą odsłonę tego makijażu :)


Tak przez chwilę myślałam, że mojej Marysi potrzeba czegoś z większym pazurem więc dodałam cienką kreskę eyelinerem i kolor na usta :) I mamy drugą odsłonę tego samego makijażu ;)


Która odsłona bardziej Wam się podoba?

Udanej niedzieli :) Ja lecę do siostry na obiad więc jeszcze ciastka muszę upiec :)
Luella

poniedziałek, 10 marca 2014

Ptasia historia :)

Cześć dziewczyny!

Wybaczcie brak nowości ale makijaż na zdarty nos i załzawione oczy to nic przyjemnego. Na szczęście już mi lepiej i na dniach wymaluje dzienny i wieczorowy dla przyszłej pani architekt czy mojej majron :* Dziś jednak znalazłam dość ciekawą "staroć". Jest to ptak rysowany na powiece :) Zabierając się za niego szczerze wierzyłam, że zrobić coś takiego jest tak samo proste jak namalowanie go na papierze. Ale ja głupia byłam... xD Na początku chciałam go narysować po prostu kredką ale i to nie było najmądrzejszym pomysłem a gdy już pomyślałam o eyelinerze nie mogłam go znaleźć więc skończyło się na wydłubaniu tuszu do rzęs i potraktowaniu go jak eyeliner :) No ale dość gadania, czas na efekty.




Tak się prezentowało moje pierwsze takie dzieło :) A teraz kilka słów o tym jak go narysowałam:


Na początku wybaczcie mi słabe zdjęcia ale nie miałam jakoś dnia do aparatu. A wracając do tematu na 1 zdjęciu widzimy połyskującą bazę i kontur rysowany czarną kredką. Na 2 zaczyna się już coś dziać czyli dodałam 2 kolory przeplatające się ze sobą (były to czerwień i fiolet). 3 zdjęcie pokazuje nam już kontur poprawiony tuszem do rzęs :) oraz ptaka wypełnionego kolorem niebieskim i w postaci oka naklejoną cyrkonie. Nad "obrazkiem" nałożyłam błękitny błyszczący cień oraz po stronie wewnętrznej trochę żółtego. Na ostatnim zdjęciu rzęsy wytuszowane na niebiesko i koniec :)



Żeby całość się ze sobą zgadzała na policzki i usta nałożyłam malinowy kolorek :)

Co myślicie o tego typu malowidłach? Bo jak dla mnie to jedynie fajna zabawa, może jedynie przy jakiejś wiosennej/letniej sesji coś nowego narysuje.



Luella

czwartek, 6 marca 2014

Bordowy smoky + szybki placek!

Cześć dziewczyny :)

Dziś bardzo króciutko, chciałam się tylko pochwalić pracą z ostatnich zajęć uczelnianych czyli smoky eyes w kolorach bordowych. Modelką była jak zwykle Iza (moja starsza siostra jakby ktoś doszukał się podobieństwa), która jak tylko doczeka się internetu w nowym mieszkaniu będzie publikować tu także swoje posty :)



A teraz szybki placek, o którym mowa w temacie!

Składniki:
-gotowe ciasto francuskie x2 (do kupienia np. w Biedronce)
-słodkie gruszki x 3-4
-cukier
-jajko

Wykonanie:
Gruszki obieramy i kroimy w kawałki dowolnej wielkości. Jedno ciasto rozkładamy na blasze, nakłuwamy widelcem i posypujemy cukrem (pomijając brzegi). Na cukier układamy gruszki i drugie ciasto także nakłute z obu stron. Możemy odciąć po kawałku z każdego żeby zrobić jakieś przystrojenie (u mnie są serduszka bo to dla narzeczonego było) :) 


Tak przygotowane ciasto smarujemy jajkiem, żółtkiem, białkiem lub mlekiem (zależy jaki kolor ciasta chcemy uzyskać po upieczeniu) i wkładamy do piekarnika. Niestety nie umiem wam powiedzieć na jaką temperaturę bo jak to w studenckich mieszkaniach się zdarza nie mamy termometru w piekarniku ;p Jeśli chodzi zaś o czas u mnie jest to ok 15 min ale najlepiej sprawdzać jak wygląda. Gdy jest zarumienione z góry to znaczy, że czas je wyciągnąć :)


Ciasto gotowe do jedzenia :) Życzę smacznego!

A na koniec kilka wspomnień z zimowej sesji z Julią





Wracam do łóżka bo mam gorączkę a Wam życzę udanego zbliżającego się weekendu :)
Luella