wtorek, 25 lutego 2014

Naturalne oczyszczanie :)

Witajcie!

Dziś zapowiadany już od dawna mój ulubiony sposob dbania o cerę! Oczywiście 'domowy' :)

Tak naturalnie :)

Chodzi mi o olejek pichtowy. Kiedyś wyczytałam, że ten otrzymywany jest z młodych pędów jodły syberyjskiej metodą gwarantującą jego stuprocentową czystość. Przeznaczony jest do stosowania wewnętrznego i zewnętrznego (inhalacji, nacierania). Zawiera naturalne substancje antybakteryjne i antywirusowe. Zapobiega i wspomaga doraźne leczenie kataru, kaszlu, infekcji górnych dróg oddechowych, anginy, grypy, przeziębień (ponoć można go pić co dziennie dla oczyszczenia organizmu z toksyn). Niezawodnie wzmacnia i chroni organizm w okresach przesileń i zmian pogodowych. Odpręża i łagodzi bóle głowy. Najskuteczniejszy w stosowaniu wewnętrznym. Jednak nie znalazłam tam ani słowa o tym jak świetnie oczyszcza cerę z zaskórników! A dla mnie jest to najważniejsze jego działanie! Kiedyś były moją zmorą ale wystarczyła miesięczna 'terapia' olejkiem i teraz ciężko je znaleźć :)

Ale przejdźmy do sedna, czyli już Wam piszę co trzeba z nim zrobić :)


Szybkie oczyszczanie!
Po dokładnym demakijażu twarzy i dekoltu (możemy stosować też na plecy bo wiem, że często zaskórniki są tam problemem) nanosimy na wacik dowolny olej. Ja stosuje w tym wypadku niezawodną oliwę z oliwek, gdyż wszystkie inne wydają mi się nieodpowiednie dla mojej cery (takie uprzedzenie chyba) :) Na naoliwiony wacik aplikujemy ok 3 kropel olejku pichtowego. Zapach może niestety odstraszać ale obiecuję, że warto to znieść! Takim wacikiem przecieramy całą twarz, w szczególności skupiam się na miejscach głównie u mnie narażonych na wysyp czyli policzkach i brodzie. Następnie opłukujemy twarz wodą lub stosujemy tonik (zrobiłam sobie octowy ostatnio ale o tym kiedy indziej). Jeżeli nie chcemy zostawiać naoliwionej skóry na noc możemy umyć ją żelem, nie zaszkodzi :)

Głębokie oczyszczanie!
Teraz coś mocniejszego co stosowałam na początku, gdy problem z zaskórnikami był jeszcze ogromny. Jest to coś w stylu toniku pichtowego. Przeczytałam o nim kilka lat temu na blogu i spróbowałam bo sklepowe kosmetyki nie dawały sobie rady z moją cerą. Mianowicie musimy zmieszać Petroleum D5, czyli najczystszą postać nafty (można kupić w aptece, niestety nie mam w domu żeby Wam pokazać) z olejkiem pichtowym w skali 4:1 :) W pustą buteleczkę (nie plastikową!!) wlewamy 40ml Petroleum i 10ml olejku pichtowego. Taką mieszanką przecieramy buzie przynajmniej raz dziennie. Po tygodniu nie poznacie swojej twarzy :) Ah, zapomniałabym. Jeżeli ktoś ma suchą cerę może użyć Nafty kosmetycznej zamiast Petroleum bo ma ona dodatkowe właściwości nawilżające :)



Jeszcze jednym i jakże odmiennym sposobem na wykorzystanie olejku pichotego jest kąpiel rozluźniająco-nawilżająca. Do wanny z gorącą wodą dodaję 2 szklanki mleka (zaręczam Wam, że Egipcjanki znały się na rzeczy), pół szklanki oliwy z oliwek i ok 10 kropel olejku pichtowego :) Po takiej kąpieli moja skóra jest niesamowicie gładka i miękka a mięśnie rozluźnione. Idealna po ciężkim, zimnym dniu! :)


A Wy? Próbowałyście już oczyszczania z olejkiem? I jak wrażenia? :)

Do przeczytania!
Luella

4 komentarze: